Pociągiem - na ratunek Rospudzie


Ekologia w naszym życiu

Pociągiem - na ratunek Rospudzie

W wilgotny poranek 18 listopada dworzec Warszawa Gdańska zapełniają grupy młodych ludzi. Taszczą paczki z ulotkami i gazetkami. Na peronie I, na którym stoi pociąg specjalny, zieleni się od kamizelek wolontariuszy Greenpeace. Ostatnie przygotowania, ostatnie ogłoszenia... O ósmej pociąg rusza. Jedziemy bronić Rospudy! "Jedziemy pokazać, że nie ma konfliktu interesów między mieszkańcami Augustowa, a nami, ekologami" - podkreśla Maciej Muskat, który w 2004 roku organizował biuro Greenpeace w Polsce.

"My też jesteśmy za obwodnicą, ale inną, przygotowaną według alternatywnego scenariusza" - dodaje.

POCIĄG PEŁEN EKOLOGÓW

"Pozwoli on ochronić bardzo cenny przyrodniczo obszar, a przy tym jest znacznie tańszy i można go zrealizować szybciej" - dodaje.

Aktualny wariant obwodnicy Augustowa, forsowany przez Generalną Dyrekcję Dróg Krajowych i Autostrad, wybrano w 1997 roku, mimo sprzeciwu organizacji ekologicznych. "Przechodzi on przez najszerszą część doliny rzeki Rospudy i przecina ją w miejscu bagiennym, gdzie występują cenne torfowiska i siedliska wielu rzadkich gatunków ptaków, ssaków i roślin" - mówi Muskat.

"W 2004 roku, gdy weszliśmy do UE, a Greenpeace rozpoczęło akcję na rzecz obrony Doliny Rospudy, jego przedstawiciele zaproponowali przeprowadzenie oceny wpływu tej inwestycji na środowisko. Takie były wymogi unijne, bo Dolina Rospudy należy do obszarów Natura 2000" - przypomina Muskat.

Wariant alternatywny obwodnicy powstał dopiero latem tego roku. Opracowali go projektanci dróg ze stowarzyszenia SISKOM, zrzeszającego absolwentów Politechniki Warszawskiej. Droga miałaby być nieco dłuższa, ale na jej trasie nie ma ważnych obiektów przyrodniczych i praktycznie brak budynków do wyburzeń.

Poza tym projekt ten pozwoliłby zaoszczędzić ok. 70-80 mln złotych, ponieważ zgodnie z nim droga przecina Rospudę w wąskim miejscu, gdzie brzegi rzeki są mocne i stabilne. Budowa dróg na gruntach bagiennych i torfowych jest trudna ze względów technicznych i bardziej kosztowna - już studentom budownictwa wpaja się, że za wszelką cenę powinni unikać takich lokalizacji.

"To, co proponujemy, nie tylko przyspieszy budowę obwodnicy, ale jest też szansą dla dalszego rozwoju tego regionu" - podkreśla Aleksander Nieczajew, Inspektor Akademicki Straży Ochrony Przyrody ze Szczecina i jeden z najstarszych aktywistów Greenpeace w Polsce.

Dziesięć lat temu Nieczajew ukończył szkolenie i zdobył certyfikat Amerykańskiej Agencji Ochrony Środowiska. Organizował spływy kajakowe Rospudą, zna ten teren i chce go bronić.

"To niezwykle cenne pod względem przyrodniczym obszary, jedne z nielicznych w Polsce i Europie, gdzie cywilizacja jeszcze nie wkroczyła. Ludzie muszą zrozumieć, że z czasem, dzięki takim miejscom, możliwy będzie szybki rozwój agroturystyki i bogacenie się mieszkańców. To będzie szansa dla młodych ludzi, szansa na to, by zatrzymać ich w Polsce" - zaznacza.

Jak podkreśla, wbicie pali pod budowę wiaduktu zaburzy stosunki wodne w tym ekosystemie. Teren będzie ulegał stopniowemu przesuszeniu, co spowoduje wycofanie się wielu rzadkich gatunków roślin i zwierząt. Przestanie być już tak cenny pod względem turystycznym i wiele gospodarstw agroturystycznych na tym ucierpi.

"Poza tym alternatywny plan obwodnicy załatwi sprawę nie tylko dla 30 tys. mieszkańców Augustowa, ale zarazem dla 70 tys. mieszkańców Suwałk" - uważa Nieczajew.

Pociąg mknie. Pasażerowie to głównie młodzi ludzie, z różnych stron Polski, ze Śląska, Wrocławia, Szczecina, Trójmiasta... Wielu jechało na to spotkanie całą noc. Wyłożyli swoje pieniądze, poświęcili wolny czas. Niektórzy cały dzień nic nie jedli, nie mieli kiedy.

"Pamiętajcie, to ma być pokojowa demonstracja. Nie dajcie się sprowokować, nie przeklinajcie, nie podnoście głosu" - nawołuje przez głośnik jeden z organizatorów.

Na ulotkach rozdawanych na początku podróży tłustym drukiem widnieje: "żadnego alkoholu ani narkotyków podczas całego wydarzenia!!!" Alkoholu i narkotyków nie ma. Niewielu pasażerów nawet pali papierosy - to głównie reprezentanci mediów. Jest spokojnie, ale policjantów widać na każdym postoju. "Żeby chronić ludzi przed ekologami czy odwrotnie?" - zastanawiam się.

STACJA AUGUSTÓW

13:30. Stacja docelowa - Augustów. Na peronie policja, dziennikarze, grupki miejscowych obywateli. Ekolodzy rozwijają transparenty. "Obwodnica: 3 x TAK! Dla ludzi i przyrody". "Ocalmy Dolinę Rospudy". "Obwodnica - TAK, przez Rospudę - NIE". "Drogi nie powinny zabijać ani ludzi, ani przyrody".

Młodzi ludzie zaczynają rozdawać gazetki, zachęcają mieszkańców do udziału w dyskusji. Niektórzy z nich sięgają po gazetki, inni mówią: "E tam, po co mi to?"

"Jestem za obwodnicą taką, jaka ma być teraz" - oznajmia jeden z mieszkańców. "My uważamy, że TIR-y powinny być przewożone torami" - odpowiada na to jeden z aktywistów. "A, jeśli TIR-y na tory, to zgoda" - przyznaje mężczyzna. Zachęcany, by poszedł na dyskusję razem z demonstrantami, waha się, tłumaczy, że "on tu obok mieszka, często się tu kręci i tak przyszedł, z ciekawości..."

Eskortowani przez policjantów, ruszamy. Droga ze stacji do centrum miasta przebiega spokojnie. Grupki gapiów są nieliczne. Czasem tylko słychać ich nieprzychylne okrzyki: "Wracajcie do siebie!", "Co z tego macie?".

"Satysfakcję" - pada odpowiedź.

Wychodzimy na główną drogę Augustowa, którą sunie niekończąca się rzeka TIR-ów. Przy jednym z przejść dla pieszych Maciej Muskat zwraca uwagę, że to jedyna sygnalizacja świetlna na głównej, najbardziej ruchliwej drodze Augustowa. "To skandal, że do tej pory władze miasta nie zadbały o to, by zamontować więcej świateł na drodze o tak dużym natężeniu ruchu" - mówi.

Idziemy dalej. Kolejne przejście dla pieszych. W tym miejscu w kwietniu 2006 roku zginęła 17-letnia dziewczyna. W Augustowie na tej drodze często ktoś ginie.

"Apeluję do burmistrza, by przestał zasłaniać się argumentem, że zbudowanie obwodnicy rozwiąże problem bezpieczeństwa mieszkańców" - podkreśla Muskat. Po obu stronach przejścia stają osoby przebrane za światła drogowe, z plakatami: "Aby drogi nie zabijały!".

Ale mieszkańcy nie rozumieją hasła. Pytają: "Nie zabijały? Ale kogo? Roślinek, motyli..?"

Docieramy do Urzędu Miasta. Zebrała się tam już spora grupa mieszkańców Augustowa, około 100 osób. Z daleka słychać, że są źle nastawieni. Niektórzy wykrzykują "Mordercy!", "Wracajcie do siebie!". Gwiżdżą, rzucają niecenzuralne słowa.

"Zapraszamy mieszkańców Augustowa do dyskusji" - ogłasza przez megafon Muskat. Kierujemy się do pobliskiego parku. Ludzie ociągają się, ale w końcu idą za nami.

DYSKUSJA Z MIESZKAŃCAMI

Dyskusja ma się odbywać według tzw. zasady oksfordzkiej - każdy ma trzy minuty na wypowiedź do mikrofonu; nie można używać przekleństw ani wyzwisk.

Ludzie zaczynają mówić. Stawiają zarzuty, które właściwie były do przewidzenia. "Ekolodzy blokują obwodnicę. Chcą jeszcze bardziej opóźnić jej budowę. My już czekamy tyle lat. Giną ludzie, pękają mury, hałas, a wy bronicie roślinek i motylków! Mordercy! To my tu żyjemy, nie wy! Co wam do tego?"

Maciej Muskat odpiera zarzuty. "Budowę tej obwodnicy burmistrz obiecuje wam już od 14 lat. Chciałbym sobie przypisać zasługi za to opóźnienie, ale Greenpeace Polska powstał przecież dopiero w kwietniu 2004 roku. Dopiero wówczas zajęliśmy się sprawą Rospudy" - tłumaczy.

Rafał Górski, redaktor czasopisma społeczno-politycznego "Obywatel" od razu zaznacza, że nie jest ekologiem. "Nie chodzi mi tylko o przyrodę, ale przede wszystkim o was. Uwierzcie, że rozumiem waszą sytuację. Nie tylko przez wasze miasto jeżdżą TIR-y. Ja też jestem za obwodnicą, ale jeśli forsowany będzie aktualny projekt, to jej budowa nie zakończy się tak, jak obiecano, w ciągu 33 miesięcy" - argumentuje.

Jak wyjaśnia, Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad nie ma pieniędzy, aby uporać się z tym tak szybko, a na ten wariant Polska nie dostanie pieniędzy z Unii. Co gorsza, mogą nam jeszcze grozić kary lub wstrzymanie budowy. Przykładem może być choćby przypadek specjalnego obszaru chronionego Casto Verde w Portugalii. 26 października 2006 roku Europejski Trybunał sprawiedliwości uznał, że budując autostradę przecinającą te tereny Portugalia złamała prawo. Jednym z podstawowych zarzutów było wówczas to, że przy tej inwestycji nie uwzględniono, jak w naszym przypadku, alternatywnych wariantów.

Do mikrofonu podchodzi poseł Andrzej Fedorowicz z Ligi Polskich Rodzin: "Widzę wśród was samych młodych ludzi. Nie macie pojęcia o projektowaniu dróg. Dla kogo pracujecie? Kto was opłaca?" - pyta.

Po tym oskarżeniu kilku demonstrantów po kolei wyraża swoje oburzenie. "Jechałem tu całą noc, musiałem wziąć wolne z pracy; sam zapłaciłem za bilet" - mówi z rozżaleniem młody chłopak.

Zaczynam rozumieć, dlaczego ludzie boją się ekologów. Dziś bardzo trudno ludziom uwierzyć, że ktoś poświęca się bezinteresownie jakiejś sprawie. Myślą: skoro tłukli się tu pociągiem, to muszą mieć w tym jakiś interes. Poza tym, taki idealizm jest nieprzekupny, a więc i niewygodny dla wielu osób.

Nagle ktoś z mieszkańców rzuca hasło: "Niech ci, co są za obwodnicą, idą pod urząd!". "Idziemy z wami. Też chcemy obwodnicy" - odpowiada Górski. Ale nikt się nie rusza. Dyskusja trwa.

Na zaplanowaną konferencję prasową z burmistrzem, Leszkiem Cieślikiem, przemieszcza się tylko grupka dziennikarzy i przedstawiciele aktywistów.

ARGUMENTY BURMISTRZA

Burmistrz już na wstępie zastrzega, że "dla obecnej trasy obwodnicy nie ma już żadnej alternatywy".

Według niego, rozpatrywanie kolejnego wariantu oznacza odwleczenie inwestycji o kolejne dziesięć lat. Decyzję o zablokowaniu inwestycji może teraz podjąć tylko premier. Zdaniem Cieślika, wymiana argumentów dobiegła końca i obecnie nie już żadnych wątpliwości.

"Decyzje na temat obwodnicy były poprzedzone latami starań, analiz i ekspertyz wielu możliwych projektów. Wygrał projekt najlepszy, który ponadto zakłada minimalną ingerencję w przyrodę" - podkreśla.

Według Adama Bohdana z oddziału podlaskiego Pracowni na Rzecz Wszystkich Istot, z archiwów wynika, że analizy różnych wariantów dróg rozpoczęto dopiero rok temu. Poza tym nie uwzględniały one wpływu inwestycji na środowisko, dotyczyły tylko aspektów techniczno-ekonomicznych.

Maciej Muskat pyta, dlaczego na przelotowej drodze Augustowa sygnalizacja świetlna jest tylko w jednym miejscu i czy nie oznacza to braku dbałości o życie i zdrowie mieszkańców.

"Nie, ponieważ dodatkowe światła tylko zmniejszyłyby płynność ruchu" - odpowiada burmistrz.

Z tyłu słychać głosy protestów innych przedstawicieli urzędu. "Jeśli zadajecie takie pytania, to od razu widać, że nie macie pojęcia o planowaniu ruchu drogowego!" - wykrzykują.

"Co burmistrz powie mieszkańcom, gdy Komisja Europejska zablokuje budowę tej obwodnicy, jako ingerującą obszar Natura 2000?" - pytają goście.

Zdaniem burmistrza, Unia nie ma tu nic do powiedzenia.

"Jesteśmy bardzo zadowoleni, że mogliśmy tu przyjechać, porozmawiać z burmistrzem, ale przede wszystkim w sposób pokojowy porozmawiać z mieszkańcami Augustowa" - podsumowuje spotkanie Maciej Muskat. "Muszę jednak przyznać, że jestem zaskoczony. Spodziewałem się, że burmistrz będzie bronił obecnego projektu obwodnicy, ale nie spodziewałem się z jego ust wypowiedzi lekceważących bezpieczeństwo mieszkańców" - dodaje.

Kilka minut po szesnastej wychodzimy z urzędu. Mam wrażenie, że nie uzyskaliśmy konkretnej odpowiedzi na żadne pytanie. Jest już ciemno. Mimo to w parku ciągle trwa dyskusja. W końcu mieszkańcy zaczynają się rozchodzić. Wielu powtarza swoje racje. Ale słyszę też, jak ktoś mówi: "Ja już nic nie wiem".

"To dobrze. Nawet jeśli uda nam się zasiać wątpliwość u paru osób, to już sukces" - cieszą się ekolodzy.

POWRÓT DO DOMU

O godzinie 17:15 kolumna demonstrantów już jest uformowana. W towarzystwie policjantów ruszamy w powrotną drogę w dobrych nastrojach, choć zmęczeni.

W pociągu pytam Macieja Muskata, jak ocenia szanse uratowania Rospudy.

"Kiedy dwa lata temu zaczynaliśmy akcję w obronie Rospudy myśleliśmy, że za klika miesięcy będziemy musieli jej bronić na miejscu. Tymczasem do tej pory prace nie ruszyły. Wówczas był to problem lokalny, a teraz zna go cała Polska. Dlatego ciągle uważam, że da się ją uratować" - odpowiada bez zastanowienia.

"Pociąg dla Rospudy" zorganizowały Stowarzyszenie Zielone Mazowsze, Greenpeace Polska, Obywatel, Koalicja Lanckorońska oraz Koleje Mazowieckie.

Dzięki uprzejmości: PAP Nauka w Polsce, Joanna Morga

 

Zobacz też serwis: VIA-BALTICA

Następny artykuł

Poprzedni artykuł