POLSKA MA ZA MAŁO WODY


Ekologia w naszym życiu

POLSKA MA ZA MAŁO WODY

Polska musi bardzo dbać o swoje zasoby wodne, ponieważ należy do krajów, w których wody jest najmniej w Europie; tylko w Belgii przypada jej mniej na jednego mieszkańca niż u nas - alarmują naukowcy. Jak wyjaśnia dyrektor Międzynarodowego Centrum Ekologii PAN prof. Maciej Zalewski, specyficzna sytuacja Polski wynika z ukształtowania terenu.

 "Najwięcej opadów jest zawsze w górach, natomiast ogromna większość naszego terytorium to niziny, przez które woda z gór przepływa. Wody jest stosunkowo mało, dlatego musimy nią racjonalnie gospodarować, korzystając ze zdobyczy różnych dziedzin nauk, takich jak inżynieria, hydrologia, a także ekologia" - podkreśla.

Wskutek niedostatku wody w niektórych rejonach Polski obserwuje się stepowienie (przesuszenie) gleby. Na takich terenach zmniejsza się różnorodność gatunków roślin i zwierząt. To prowadzi do dalszego jej jałowienia, a w konsekwencji - do pustynnienia.

ŚWIATOWY TYDZIEŃ WODY

21 sierpnia rozpoczął się Światowy Tydzień Wody, podczas którego naukowcy zajmują się problemem gospodarki wodą na świecie. Jest to doroczna impreza, organizowana 15. raz przez Międzynarodowy Instytut Wody w Sztokholmie - Stockholm International Water Institute (SIWI). W poniedziałek w stolicy Szwecji rozpoczęła się konferencja poświęcona gospodarce wodą na świecie, w której biorą udział naukowcy, przedsiębiorcy i politycy ze 100 krajów. W jej trakcie omawiane są sposoby lepszego wykorzystania zasobów wodnych na świecie.

CZŁOWIEK NISZCZY ŚRODOWISKO, A WRAZ Z NIM WODĘ

Działalność człowieka sprawia, że przepływ wody w środowisku jest zakłócony. Osuszanie znacznych przestrzeni pod uprawy, wycinanie lasów czy regulacja rzek to przykłady działalności człowieka, która w znaczącym stopniu wpływa na ilość wody dostępnej w danym regionie.

"Antropogenne zmiany środowiska, urbanizacja i intensyfikacja rolnictwa mają również wpływ na jakość wody, nie tylko na jej ilość. Na przykład rośliny mogą stanowić naturalny filtr. Badania dowodzą, że na łące, na której występuje 15 gatunków roślin, stężenie związków azotu w wodach gruntowych jest kilkakrotnie niższe niż na łące, na której człowiek sieje tylko dwa gatunki" - wyjaśnia hydrolog.

W połowie lat 90. powstał międzynarodowy program hydrologiczny UNESCO. Jego głównym celem jest integracja prowadzonych w różnych krajach badań naukowych, związanych z gospodarką wodną. Program ma również pomagać w praktycznej realizacji pomysłów naukowców. W założeniach programu znajduje się zapis, że czynnik biologiczny, czyli różnorodność gatunkowa na danym terenie, musi być brany pod uwagę przy planowaniu przedsięwzięć hydrologicznych: budowaniu zapór, regulacji rzek itp.

TRZEBA NAPRAWIAĆ WYRZĄDZONE SZKODY

"Zagospodarowania środowiska przez ludzi nie da się uniknąć. Już teraz prawie 80 proc. powierzchni lądów na Ziemi jest zmienionych przez człowieka. Musimy jednak robić to mądrze" - zaznacza Zalewski. Naukowiec wyjaśnia, że czasem lepiej jest sztucznie zmienić rzekę niż pozostawiać ją w obecnym, złym stanie. Przykładem jest projekt budowy zbiornika retencyjnego na Wiśle poniżej Włocławka w miejscowości Nieszawa. Inwestycji tej sprzeciwiają się niektóre organizacje ekologiczne, twierdząc, że jej wpływ na lokalny ekosystem będzie zbyt duży, np. zalane zostaną tereny będące obecnie siedliskiem pewnych gatunków zwierząt, np. wilków. Jednak zdaniem Zalewskiego korzyści dla środowiska płynące z budowy zbiornika będą większe niż ewentualne straty, dlatego warto zrealizować ten projekt.

"Nowoczesna wiedza umożliwia wkomponowanie tego zbiornika w teren w taki sposób, aby nie zaburzał on tego, co nazywamy kontinuum ekosystemu rzecznego. Możemy np. stworzyć taki kanał, w którym cały czas będzie się odbywała migracja organizmów w górę i w dół rzeki" - mówi hydrolog.

Jako bardzo istotny argument Zalewski przypomina także, że każdy zbiornik przechwytuje średnio nawet do 30 proc. zanieczyszczeń niesionych przez rzekę. "Czyli budowa zbiornika odciąży Zatokę Gdańską z ładunków fosforu i azotu, a wiemy, że problem ten staje się coraz poważniejszy. Z tego powodu od niedawna co roku w zatoce występują toksyczne zakwity. Budowa zbiornika da Polsce około 10 lat na realizację programu Ministerstwa Środowiska, dotyczącego budowy systemu oczyszczalni ścieków, który już jest wdrażany, czyli na trwałą poprawę jakości wody w Zatoce Gdańskiej" - wyjaśnia.

"Ponadto przez zaporę generowana jest energia i to nie mała. Na tamie we Włocławku aktualnie wytwarzany jest ekwiwalent jednego pociągu węgla dziennie. 360 pociągów węgla spalone w ciągu roku to potężna emisja dwutlenku węgla i dwutlenku siarki. Tej emisji można uniknąć, stosując alternatywne metody wytwarzania prądu" - podkreśla hydrolog.

NIE TYLKO W POLSCE WODA SPRAWIA KŁOPOTY

W niektórych krajach poza Europą sytuacja jest o wiele bardziej dramatyczna, a problemy do rozwiązania poważniejsze. Jednym z kluczowych regionów uwzględnionych w programie UNESCO jest Bliski Wschód.

"Tam występują problemy związane z sytuacją geopolityczną. Mamy do czynienia ze zlewniami rzek, położonymi na terytorium więcej niż jednego kraju. Państwa te nie zawsze łączą przyjazne stosunki, a woda, zwłaszcza tam gdzie jest jej mało, może być zarzewiem bardzo poważnych konfliktów" - mówi Zalewski.

Dzięki uprzejmości: PAP - Nauka w Polsce, Urszula Jabłońska

Następny artykuł

Poprzedni artykuł