Ekologia w naszym życiu
Umywają ręce
W Lublinie mieszkańcy odkryli składowisko odpadów azbestu. Spośród urzędników nikt nie chce jednak zająć się tym problemem, spychając to na innych, pisze Kurier Lubelski.
Składowisko znajduje się na prywatnych działkach u zbiegu ulic Kasprowicza i Jarmarcznej w dzielnicy Hajdów. Powstało ono pod koniec lat 80., kiedy firma Wodrol (już nieistniejąca) wywoziła z tego terenu piasek. Teren miał zostać zasypany ziemią, okazuje się jednak że umieszczone zostały tam odpady z fabryki eternitu.
Zostały one przykryte cienką warstwą ziemi. Ponieważ prace były prowadzone w
tajemnicy, o tym, że w ziemi jest azbest, okoliczni mieszkańcy dowiedzieli się
dopiero niedawno, gdy materiał ten zaczął pojawiać się na powierzchni.
Mieszkańcy wielokrotnie informowali różne urzędy i instytucje o problemie. Nikt
nie chce go jednak rozwiązać. W momencie tworzenia wysypiska teren znajdował się
poza granicami miasta, dlatego władze miejskie wnioskowały o oczyszczenie go
przez władze województwa. Takie rozwiązanie odrzucał stanowczo wojewoda.
Konflikt w tej sprawie powstał już za kadencji poprzedniego wojewody
lubelskiego, jednak do dziś urzędnicy nie potrafią się w tej sprawie porozumieć.
Tymczasem jak wyjaśnia dr hab. Krzysztof Czernas z Akademii Rolniczej w
Lublinie, azbest to jeden z najsilniejszych środków rakotwórczych. Może
przenikać do gleb, czy wód gruntowych, powodując w ten sposób ich skażenie;
rozkłada się aż 20 do 30 lat. Ciekawe, czy do tego czasu ktoś wreszcie poczuje
się odpowiedzialny za zdrowie mieszkańców, którzy ze swoich podatków opłacają
jego pensję.
Źródło: OAI.pl